sobota, 31 października 2015

NEXT :)

   
Alyss

Alyss usłyszał dźwięk konchy . Oznaczał naradę . Dziewczyna spokojnie zebrała wszystkie strzały ,które leżały porozrzucone po polu ćwiczebnym . Była zmęczona,stopy strasznie ją bolały od tych odłamków szkła, na które nadepnęła , ramiona ścierpły od ciągłego trzymania łuku ,ale była zadowolona . Wiedziała ,że z każdym dniem będzie jej coraz lepiej szło . Chciała juz iść się przebrać w czyste ubrania .Kiedy tylko  o tym pomyślała , miała na sobie czystą czarną sukienkę ,dokładnie taką samą jak dwie poprzednie . Włosy były w idealnym stanie,a nie jak przed chwilą całe poplątane . Znów na jej ramionach usiadły orły ,które wcześniej latały nad Obozem . Jednakże teraz koło niej dreptały tylko dwa lamparty . Alyss pomyślała ,może ,że i dobrze ,bo z większą zgrają wydawała się jeszcze straszniejsza. Dziewczyna zawieściła przez ramię łuk i kołczan ,po czym pobiegła w kierunku pawilonu .

 

Jak zwykle jej wejście spowodowało natychmiastową ciszę . Wszyscy odwrocili na nią wzrok ,a niektórzy zaczęli szeptać . Alyss spłonęła rumieńcem . Nigdy nie  lubiła jak inni wlepiali na oczy , a teraz czuła się  z tym okropnie . Szybko dotarła do swojego miejsca , a Chejron przyjaźnie kiwnął głową .

- A więc jak wszyscy juz wiecie ,udało nam się porozumieć z rzymskim obozem Jupiter , prowadzonym przez Reynę Arellano . – powiedział Chejron, a wszyscy uprzejmie zaklasali

- Wymiana zaczyna się od przyszłego tygodnia . Do Obozu rzymskiego wybrałem z dyrektorem naszego Obozu nastepującą grupę osób :

Travis i Connor Stoll

Clarisse la Rue

Will Solace

Drew Tanaka


Alyss nie słuchała myśląc ,o czekającym ją zadaniu ,kiedy przerwał jej głos Chejrona :

- I Alyss Spes i Nico di Angelo

Alyss uslyszała gniewne pomruki innych obozowiczów ,których nie wyczytał centaur . Jednak Chejron przerwał im gestem reki mówiąc :

- Oczywiście Reyna zaprosiła też swoich przyjaciół po fachu . – powiedział uśmiechając się do Percego i Jasona którzy nagle udawali zainteresowanych swoimi butami

Alyss nie wiedziała ,o co w tym wszytskim chodzi,ale na pewno coś poważnego działo się wcześniej . Jednak zanim cokolwiek powiedziała usłyszała głos Piper :

- Chejronie , czy Reyna coś mówiła o mnie i Annabeth ? – spytała spokojnym ,pozbawionym emocji głosem

- Ach,tak,tak ! – krzyknął Chejron ,szukając listu od pretorki

- Was również serdecznie zaprasza – powiedział z uśmiechem ,znajdując odpowiedni dokument

Alyss zauważyła ,że ramiona jej brata i Jasona rozluźniają się . Nagle poczuła szepty i chichoty za plecami . Zobaczyła jak Drew Tanaka, przyrodnia siostra Piper , udaje Alyss ,jako omdlewającą księżniczkę . Alyss zatrzęsła się ze złości w duchu . Jak ona śmie ,pomyślała ,kiedy .... Drew unosiła się w powietrze ! Wszyscy przerwali swoje dyskusje ,patrząc jak córka Afrodyty unosi się na powietrzu i macha rozpaczliwie rękoma .

- Zabierzcie mnie stąd ! – krzyczała ,a troje z jej rodzeństwa próbowało zciągnąć ja z powrotem na ziemię , ale bez skutku .

Alyss pstryknęła palcami i w jej dłoni pojawiła się .... najprawdziwsza różdżka czarodzejska ! Alyss twarz rozjaśniła się w uśmiechu . Popatrzyła na Chejrona,który równie zadowolony jak ona,  podbiegł i przyglądał się różdżce .

- Hmmm... dziewięć i pół cala , drewno akacjowe ... hmm... pioro feniksa ! Cudownie ! – zawołał po chwili centaur i znów miał zacząć mówić ,kiedy przerwał im głos :

- Może ściągniecie mnie w końcu na dół ,co ? – krzyknęła zła córka Afrodyty ,wciąż  wisząca w powietrzu

- Jak sobie zyczysz – powiedziała ze złośliwym uśmiechem Alyss ,kierując na dziewczynę różdżkę

- Hmm.. Alyss ... może lepiej było by ,gdybyś poćwiczyła trochę .. – zaczął Chejron ,ale Alyss nie przejmowała się i krzyknęła ;

- Liberacorpus ! – krzyknęła Alyss i snop światła uderzyłw Drew,która po chwili spadła na ziemię z głuchym łoskotem . Parę osob do dziewczyny podbiegło ,zaś reszta wpatrzyła się z przerażeniem  w małą , wcześniej nieszkodliwą osóbkę . Alyss spokojnie odrzekła po chwili :

- Zapomniałam o zaklęciu zetkniecia z ziemia – zaczęła jak gdyby nigdy nic machać różdżką,która nagle wyleciała jej z reki i snopem światła trawiła w śpiącego syna Hypnosa , Clovisa,który nagle podskoczył do góry .

Ej , za co to ? – spytał po chwili ,masując obolałe pośladki ,po zetknięciu się z ziemią

- Wybacz Clovis ! – krzyknęła Alyss,kiedy różdżka pociągnęła ją za ramie i  dziewczyna poleciała do przodu ,a kolejny snop światła i iskier uderzył w stojący niedaleko pomnik Zeusa .

- O oo... – zaczął Chejron ,kiedy Alyss krzyknęła :

- Piertotum Lokomotor !

I nagle posąg ożył i zaczął zbliżać niebezpiecznie blisko obozowiczów . Wszyscy ścisnęli się w grupkę,patrząc jak pomnikowy Zeus stoi tuż obok nich .

- Ehmm... tak ... zaklęcie modyfikujace ... – zaczęła mamrotać Alyss,chodząc w kołko

- Eeee... Alysss może juz czas ,żebys coś zrobiła ... – zaczął niepewnym głosem Percy ,kiedy dziewczyna krzyknęła :

- Reduccio ! – i pomnik rozsypał się w proch

- Zeus nas zabije ... – wyszeptał Jaosn,patrząc na szątki pieknego niegdyś posągu

- To wszystko jej wina ! – krzyknęła Drew wskazując na Alyss palcem ,a parę obozowiczów kiwnęło zgodnie głowami

- Nieprawda ! – krzyknęły jednocześnie Piperi Annabeth

- Czyżby ? A kto wytrzelił mnie w powietrze ? Kto rzuca tym patykiem iskry i snopy światła ? – spytała przemądrzałym tonem Drew , a duża liczba obozowiczów kiwnęła znów głowami

- To był przypadek ! – krzyknęła Alyss ,ale ludzie zaczęli obrzucać ją oblegami

- A poza tym należało Ci się ,Drew – powiedział Percy ,podchodząc do Alyss

- A za co mi się niby należało ? – spytała znów prowokacyjnym tonem Drew

- Drew Tanaka , natychmiast idź do domku – rozkazała Piper , bez śladu współczucia

- Ale , ale .... to nie fair ! – krzyknęła dziewczyna i tupnęła nogą

Piper z pewnością miała rzucić oblegę na dziewczynę ,kiedy Alyss połozyła jej rekę na ramieniu :

- Załatwię to – powiedziała i podeszła do szczątków pomnika, a wszyscy obozowicze odsunęli się przed nia

- Reparo – szepnęła ,po czym kawałki posągu zaczęły łaczyć się w przedziwny sposób w całość . Po chwili oczom wszystkich zebranych ukazał się stary , pomnikowy Zeus ,który wyglądał na nienaruszonego .

- Ale czad ! – krzyknęły Alice i Sally , bliźniaczki od Hecate

- Pokaż nam jak do się robi ! – poprosiły ,ale przerwał im Pan D., podchodząc do Alyss .

- Młoda damo , to ,że Chejron uważa Cię za ostatni cud świata, to nie znaczy ,że ja też będę Cię tak traktować . Idź i wyczyść stajnie pegazów ! – powiedział Pan D . głosem nieznoszącym przeciwu

- Jasne – mruknęła

- A i oddaj różdżkę – powiedział wyciągając rękę

- Panie D. Ta różdżka jakby to powiedzieć .... – zaczęła Alyss ,ale przerwał jej Chejron

- Panie D. Ta różdżka działa jak miecz Percego . Wróci  do jej ręki za dwie minuty od zabrania . Poza tym nie radziłbym zabierać ,bo to strasznie kapryśna różdżka. – powiedział ze śmiechem

- Och ,dajcie mi wieczny spokój ! – odrzekł Pan D. I ruszył w kierunku Wielkiego Domu

Wszyscy zaczęli się powoli rozchodzić . Niektórzy przechodząc koło Alyss rzucali na nią oblegami . Dziewczyna nie wytrzymała i pobiegła  w kierunku stajni .

- Hej – powiedziała głaszcząc pewnego pegaza imieniem Guido

- Hej młoda nie jest tak źle –Alyss usłyszała głos konia w swojej głowie

- To ty uwiesz mowić ? – spytała głaszcząc konia po chrapach

- No pewnie !- zarżał pegaz , machając kasztanowymi skrzydłami ,uderzając Alyss

- Ej ! – powiedziała ,przytulając się do Guido

- Nie martw się . – powiedział pegaz ,trącając delikatnie dziewczynę pyskiem

- Chcialabym polatac na tobie – westchnęła

- Powiedz jedno słowo ,a będę do twoich usług . – zarżał Guido ,klękając przed Alyss

- Dziekuje – powiedziała przytulając się do pegaza

Alyss wzięła szybko do pracy i po półgodzinie stajnie były czyste , a pegazy rżały zadowolone . Dziewczyna zmęczona oparła się o ścianę i nawet nie zwróciła uwagi ,kiedy zasnęła .

Percy

Percy nie miał pojęcia ,co się działo z jego młodsza siostrą . Próbował wypytać Annabeth,ale dziewczyna usilnie odmawiała .

- Percy ,posłuchaj – powiedziała kiedy chłopak dziesiąty raz spytał ją o to samo – Alyss jest bezpieczna i nic jej nie grozi . Kiedy przyjdzie odpowiedni czas, na pewno Ci powie . – powiedziala probując rozweselić chłopaka

- No dobrze – westchnął zrezygnowany , po czym przytulił Annabeth

- Boje się – wyszpetał ,a Annabeth odparła :

- Ja też . – i stali tak chwilę w ciszy .

Po chwili Percy nachylił się i pocałował Annabeth .

- O bogowie , Annabeth jak ja cię kocham – wyszeptał patrząc w te szare oczy ,ktore kochał najmocniej na świecie

- Glonomóżdżek – powiedziała tylko Annabeth ,gładząc chłopaka po policzku

- Mądralińska- odpowiedział Percy , jakby to była ich modlitwa

I tak znaleźli ich Piper i Jaosn .

- Echmm... tak .... – zaczął Jason ,przeczesując dłoni włosy i patrząc na zarumienionych przyjaciół

- To my moze pójdziemy ... – zaczęła Piper

- Nie,nie ,chodźcie – Anabeth zaprosiła ich ruchem ręki ,a oni podeszli niepewnie

- O co chodzi ? – spytał Percy zaciekawiony

- Chejron kazał się przygotowywać do wyjazdu . Jutro z rana Argus zawiezie nas na Manhattan ,a z tamtąd musimy poradzić sami . – powiedział Jason

- Jak to sami ?!- zdziwiła się Annabeth – Taka duża grupa herosów przyciagnie uwagę wiekszości potworów .

- No technicznie rzecz biorąc tak , ale Pan D. nie chciał o tym słyszeć. Uważa ,że wysyłanie ponad 30 pegazów ,byłoby bardziej ryzykowne . – odparła Piper wzruszając ramionami

- W takim razie trzeba się zbierać – powiedział Percy i pocałował Annabeth w policzek ,po czym pobiegł w kierunku domku Posejdona

Percy spakował się szybko ,po czym położył się na łóżku i natychmiast zasnął . Śniły mu się jednak bardzo dziwne rzeczy . Jakiś chłopak z blizną w kształcie błyskawicy latał na miotle i szukał wzrokiem złotej kuleczki,która śmigała po wielkim stadionie . Potem zobaczył starego mężczyznę , z srebrno-szarymi włosami i dluga brodą, z dziwnym ptakiem ,który mruczał do siebie :

- Alyss,Alyss ,gdzie do licha jesteś ? –albo – Harry potrzebuje mnie,mnie... – i takie różne inne nie zrozumiałe dla niego zdania

W końcu nastapiło najgorsze. Percy zobaczył siebie,ale w kałuzy krwi , umierającego . A przy nim nie było nikogo .

Percy obudził się zlany potem . Popatrzył przez okno . Słońce zaczęło wschodzić . Chłopak cicho ubierał się i wyszedł przed domek,kiedy sobie przypomniał . Alyss ! Odwrócił się ,żeby sprawdzić czy siostra nadal śpi . Ale Alyss nie była w domku .

 

Percy biegł szybko do stajni,gdzie był jego przyjaciel,pegaz imieniem Mroczny . Ktos musiał ja porwać ! , pomyslał ,wbiegając do bydunku . A tam zobaczyl najdziwniejszą scenę ,jakiej się nie spodziewał . W kącie stajni leżał kasztanowy pegaz Guido ,a obok niego jego stary kumpel, Mroczny . Oba pegazy zarżały cicho na przywitanie .

- Siemka szefie – Percy usłyszal w głowie głos Mrocznego

- Obudzisz ją ! – zawołał w głowie Percego Guido

- Kogo obudzi ? – spytał chłopak ,a pegazy rozsunęły skrzydła

A na tam na kępie siana , leżała jego młodsza siostra ,Alyss ,zwinęła w klębek . Cicho mamrotała przez sen , a Guido przyjaźnie tracał ją nosem .

- Spoko luzik,szefie,nic jej się z nami stało – powiedział Mroczny

- Dzięki – powiedział Percy i podszedl do dziewczyny

- Hej , Alyss... – zaczął po cichu ,ale dziewczyna w jednej chwili wyciągnęła różdżkę i powiedziała zaspana :

- Ascendio .

I Percy wyleciał w powietrze i uderzył w stos siana . Wszystkie pegazy zarżały radośnie .

- Szefie piękny lot ! – zarżał Mroczny

- Och ,zamknij się – powiedział obolały Percy wstając

I jakby tego było mało , do stajni weszla Annabeth . Jak zwykle była juz gotowa do drogi . Spojrzała na swojego chłopaka ,całego od stóp do głowy uwalonego w sianie i źdźbłach trawy .

- Percy nie czas na zabawy – powiedziała tonem,jak do dwuletniego dziecka

- Ale Annabeth ... to nie ja ! – zawołał Percy ,a Ananbeth pokręciła głową z politowaniem

- Dlatego potrzebujesz mnie ,Glonomóżdżku . – i podeszła do chłopaka

- Ej szefie ,nawet nie wpadłem na ten pomysł . Co ty myślisz na to ,żebym Ciebie nazywał Glonomóżdżkiem ? – zarżał jeszcze radośniej Mroczny

- Jasne,nazywaj mnie jak chcesz – mruknął Percy

- Co proszę ? – spytała rozeźlona Annabeth ,patrząc stalowo-szarymi oczami na Percego

- Och... Annabeth to nie do ciebie ... – zaczął Percy ,a pegazy zaczęły radośnie rżeć

- Glonomóżdżku , jesteś niemożliwy ! – powiedziała zrezygnowana Annabeth

- Ale słowo,że to nie było skierowane do ciebie. – powiedział Percy ,probując przytulić Annabeth ,jednak ta mu się wyrywała

- Oj , Glonomóżdżku coś kiepsko Ci idzie ! Annabeth jest tu szefem ! – zarżał Mroczny , pokładając się ( o ile pegazy mogą ) ze śmiechu

- Zamknij się – wymamrotał Percy

- Jeśli chcesz oczywiście będę cicho ! – krzyknęła Annabeth odpychając od siebie Percego

- Mądralińska to nie tak ! To Mroczny ciągle do mnie gada ! – krzyknął Percy ,łapiąc dziewczynę za rekę

- Ona cię zabije ! Ona Cię zabije ! – zarżały radosnie wszystkie pegazy

- Miałbyś trochę wstydu ,Glonmóżdżku . Oskarżasz biednego Mrocznego . – Ananbeth podeszła do Mrocznego,który udawał niewiniatko i radośnie tracał łbem dziewczynę

- To on ,nie ja ! – zawołał zrozpaczony Percy

- No już dobrze,wierze Ci . – powiedziała Ananbeth ,podchodząc do Percego

- Tylko zastanawiam sie ,czemu do licha leżałeś w stogu siana ? – spytała ze śmiechem strzepując z włosów chłopaka źdźbeł siana

- To moja wina – powiedziała Alyss ,stojąc oparta o Guido

- O Alyss ,nareszcie się obudziłaś ! – Percy nie mógł zakryć ironii

- Tak drogi braciskzu . I sorry za tamto .Poprostu bałam się ,że ktoś chce mnie zaatakować . – odparła Alyss

- Chodźcie- powiedziała Annabeth,trzymając za rękę naburszonego Percego – zaraz jedziemy . I wszyscy ruszyli do domku Posejdona,po rzeczy Alyss .
3

niedziela, 18 października 2015

Wróciłam ♥


Alyss skończyła mówić i wstała . Odwróciła wzrok patrząc ,jak młodsi herosi ćwiczyli walkę na miecze . Jej lamparty mruczały pocieszająco .

- Och Alyss .... – wykrztusiła Annabeth

- A ta Hermiona, z listu ,to przyjaciółka Harrego . – dodała Alyss ,nie patrząc wciąż na starszą koleżankę

- Skąd ty to wszystko .... ? – spytała Annabeth

- Od czasu kiedy Percy z Nico i Jasonem  mnie znaleźli , kontaktowałam się ze starymi przyjaciółmi – odparła beznamiętnym tonem Alyss

- Alyss ... ja nie wiedziałam , ja .... Boże ... – szeptała Annabeth ,ale Alyss nie zwracała uwagi

- Takie są Fata . Bezlitosne. Okrutne, Jak dementorzy. – powiedziała spokojnie Alyss

- Dementorzy ? – spytała zdziwiona Ananbeth ,kiedy do środka wbiegł Chejron

- Co się ... dzieje  - spytał ,kiedy zrozumiał patrząc po zaciętej minie Alyss i zapłakanej Annabeth

- Spokojnie ,córko – powiedział centaur przytulając blondynkę

- Ona ... nie zasługuje ... na taki los ... – szepnęła Annabeth ,patrząc na szatynkę ,która wciąż nie patrzyła na nich

- Alyss nie stwarzaj wokół siebie zapory . – powiedział cicho Chejron ,patrząc jak uczennica wybucha :

- Jak mam Chejronie nie stwarzać bariery ?! Jestem zagrożeniem ! ZAGROŻENIEM ! – krzyczała

- W każdej chwili może tu przybyć ten wariat z bandą śmierciożerców ! Narażam cały Obóz ! Narażam was ,dla mojego bezpieczeństwa  ! JESTEM TCHÓRZEM ! – wrzasnęła głośniej ,łapiąc za szklaną wazę  i rozbijając ja na milion drobnych kawaleczków

- Mój ojciec nawet nie wie ,kim jestem ! Gdyby wiedział,na pewno nie zatwierdziłby czyim dzieckiem jestem . Jestem zagłada świata ,Chejronie . Chciałabym aby wszystkie te moce zniknęly ! Chciałabym obudzić się w łóżku i pomyśleć ,że to piękny sen ! Ale nie ! Muszę chronić Harrego ! To ja powinnam być teraz w Hogwarcie zamiast niego ! To on powinien cieszyć się życiem ,a ja powinnam stać przed wami z blizną na czole ! JESTEM TCHÓRZEM ! – wrzasnęła znów z oczami pełnymi łez i rzuciła kolejną wazę ,która mało nie trafiła wchodzącego do Wielkiego Domu Percego

- Co się .... ? – spytał patrząc na zasmuconego Chejrona, płaczącą Annabeth i wściekłą i rozpłakaną Alyss

- CO SIĘ DZIEJE ?! – krzyknął patrząc na nich wszystkich z rosnącym przerażeniem

Percy                                                                                                                             

Percy czuł ,że coraz mniej podoba mu się ta tajemnica . Alyss wyglądała na wściekłą ,bezsilną i rozłoszczoną do granic mozliwości . Chejron... wyglądał,jakby się czymś martwił i nie zwracał uwagi ,kiedy Alyss zaczęła znów rzucać cięzkimi przedmiotami . Percy podszedł do niej i położył dłoń na ramieniu :

- Uspokój się – powiedział spokojnym , ale stanowczym głosem, a dziewczyna zrezygnowana odłożyła dzbanek ,który chciała rozbić

- Percy ! – Annabeth rzuciła się chłopakowi w ramiona i zaczęła szlochac. Percy nie wiedział ,o co chodzi,ale widział ,że Annabeth jest przerażona.

- Cii , juz dobrze – powiedział głaszcząc ją po włosach ,ale ciągle miał wzrok utkwiony w siostrze ,która zaczęła wściekle deptać po szkle ,na bosaka .

- Alyss przestań – rozkazał Percy ,ale Alyss dalej chodziła po odłamkach ,nawet z większą furią

Percy usłyszał tętet kopyt . To Chejron wybiegł z domku . Pewnie miał dość , pomyślał. Ciekawego dlaczego ?

W końcu odsunął się na chwilę od Annabeth i podszedł do siostry ,która płakała ,patrząc na swoje poranione stopy . Percy wziął ją na ręce i podniósł na łóżko ,gdzie położył dziewczynę i kazał jej leżeć bez ruchu , probując wyjąć kawałki szkła . Annabeth stanęła koło niego i gładziła go po włosach ,jakby był małym dzieckiem . Gdyby nie te rany Alyss ,mógłby siedzieć tak wieczność . Kiedy spróbował wyjąć odłamek , Alyss wrzasnęła cicho ,zagryzając kciuk .

- Przestań ,to boli – poprosila płaczliwym  tonem ,patrząc na Percego oczami pełnymi łez

- Dlaczego to zrobiłaś ? – spytał cicho ,dalej wyjmując odłamki i nie zwracając uwagi na zduszone  okrzyki siostry

- Muszę cierpieć ... za innych ... – powiedziała z płaczem patrząc na Annabeth , a ta energicznie pokręciła głową

- Nie ,Alyss ,on nie chciałby ,żebyś zadawała sobie dodatkowy bol. Musisz zapanować na mocą ,aby mu pomóc . – powiedziała ciepło Annabeth , głaszcząc Alyss po włosach ,jak starsza,dobra siostra

- Nie możesz zadawać sobie bólu . Sprobuj wykorzystać moc do usunięcia odłamkow – powiedziała zdecydowanie Annabeth patrząc na dziewczynę,ktora krzywiła się na myśl ,o tym pomyśle

Percy siedząc tak i przyglądając się im ,doszedł do wniosku ,że nie ma piekniejszych dziewczyn na świecie . Jego dziewczyna zawsze była  naprawdę śliczna i w jej towarzystwie Percy czuł się jak ostatni cudak . Alyss też była ładna na swój sposób i Percy rozumiał ,dlaczego Nico ją pocałował . Ale piękno to nie tylko wygląd . Annabeth – pomocna, odważna, wierna i najważniejsze kochana . Percy nie rozumiał ,jak niektórzy czują niechęć do córki Ateny .

- Dobrze spróbuje – przerwał mu rozmyslania głos Alyss ,która wyszeptała :

- Accio szkło !

Przez chwilę nic się nie działo . Potem jak na zawołanie ze stóp Alyss zaczęły wskakiwać odłamki szkła . Po chwili nie było żadnego kawałka . Zła wiadomość : krew lała się strumieniami ,co było dośc dziwne . Jednak Alyss i na to znalazła sposob. Z jej dłoni wytrysnął strumień wody ,płucząc jej nogi i dziwnie zasklepiając rany .

- Udało się – powiedziała z przejęciem Annabeth

- Tak – powiedziała szczęśliwa Alyss i przytuliła Ananbeth i Percego

- Dobra wybaczcie ,ale muszę iśc potrenować ! – powiedziała Alyss ,wskazując na długi ,srebny łuk i wybiegła z domku

Percy ,chcąc ,nie chcąc , zaczął zbierać szkło ,porozrzucane po całym Wielkim Domu . Annabteh uklękła i zaczęła mu pomagać .

- Hej ,nie  musisz tego robić ! – zawołał zabierając jej ostre kawałki ,ktore zadawały małe ranki

- Oj przestań  - odparła Annabeth i spojrzała na niego z uśmiechem

- Sam nie dasz rady , przeciez wiesz – powiedziała ,dalej biorąc odłamki do rąk

- Mądralińska, jesteś naprawdę uparta – odparł ze śmiechem Percy

- Tak jak ty – odcięła się Annabeth

W końcu skończyli . Zmęczony Percy wyszedł na ganek . Było już późne popołudnie , słońce powoli zachodziło za horyzont. Za chwilę poczuł jak czyjaś poraniona dłoń wsuwa się w jego .

- Annabeth ,czemu ... ? – zaczął Percy patrząc na drobne ranki w dłoni dziewczyny

- Przestań Percy – powiedziała z uśmiechem Ananbeth ,całując go

Percy ruszył w kierunku plaży ,a Annabeth za nim .

Kiedy w końcu doszli Percy przytulil się do Ananbeth .

- Annabeth ,nie zostawisz mnie ,nigdy ,prawda ? – powiedział cicho patrząc w szare oczy blondynki napełniające się łzami

- Percy , nigdy,nigdy ,przenigdy nie zostawię Cię . Niedlugo zamieszkamy razem – obiecała patrząc jak oczy Percego błyszczą ze szczęścia

- Czy twojej matce się to spodoba ? – spytał żartobliwie Percy ,szepcąc jej to na ucho

- Jesteś okropny ! – powiedziała ze śmiechem Ananbeth ,ale nachyliła się i Percy pocałował ją trzymając dziewczynę  w objęciach

- A poza tym , nieługo przeciez mi się oświadczysz ,prawda ? – powiedziała spokojnie Annabeth patrząc jak jej chłopak rumieni się ,żeby przybrać powazny wyraz twarzy

- Mógłbym zrobić to nawet dzisiaj – powiedział poważnie ,biorąc ręce dziewczyny w swoje

- To czemu tego nie zrobisz ? – spytała Annabeth ,przytulając się znów do niego

- Nie mam pierścionka ! – udał przerażonego Percy

- To mamy problem ! – zawołała ze śmiechem Annabeth

- Annabeth Chase , kocham Cię . Kocham Cię najmocniej na świecie . Czy zamieszkasz ze mną ? – spytal Percy poważnie patrząc w jej szare oczy

- No wiem .... – Annabeth udała ,że się zastaniawia

Percy złapał dziewczynę za nogi i podniosł do góry . Annabeth wyzywała go od idiotów ,ale on ją mocno trzymał ,aż nie wrzucił jej do wody . Po chwili  na powierzchni pojawiła się Annabeth .

- Glonomóżdżek ! – wrzasnęła ,chlapiąc wodą w niego

- Też Cię kocham Mądralińska ! – okrzyknął Percy ,ale zaczął uciekać brzegiem plaży ,bowiem zła Ananbeth to nie wróżyło nic dobrego

Jednak chwilę później poczuł jak Annabeth ,podcina mu nogi i on sam  wywraca się na piachu . I Percy tak leżał ,patrząc z dolu na swoją piękną dziewczynę ,udającą rozgniewaną,jednak w jej oczach było widać wesołe ogniki .

- Percy o co Ci ... ? – jednak Annabeth nie dokonczyla ,gdyz Percy złapał ją za rekę i pociągnąl ,a dziewczyna wylądowała obok niego na piachu

- Chodzi mi o to ,żebys mnie pocałowała Mądralińska – odparł ze śmiechem i calując Annabeth

- A czy przypadkiem nie boisz sie reprymendy od mojej matki ?  spytała słodkim głosem Annabeth

 - No pewnie i to jeszcze jak ! – Percy udał przerazonego

- Ale wracając do tematu wspólnego mieszkania .... – zaczęła Annabeth ,a Percy momentalnie spoważniał

- Boisz się swojej matki ? – spytal tak cicho ,że przez chwilę Annabteh musiała przetrawić to co usłyszała

- O Bogowie , Percy ! – zawołała ,patrząc na zasmuconą twarz chłopaka

- Glonmóżdżku – zaczęła mówić , głaszcząc go po wlosach –przed chwilą mówiłam Ci żebysmy się zaręczyli , a ty głuptasie myślisz,że nie chcę z Toba mieszkać ? Nic nie stanie mi na przeszkodzie ,Percy . – powiedziała patrząc jak chłopak patrzy na nią z taką milością ,po czym przytula ją

- Annabeth Chase Jackson. Ładnie brzmi ,co ? – szepnął jej do ucha

- To mają być zaręczyny ? – spytała usmiechając się Annabeth

- No co ty jeszcze pierścionek !– zawołał Percy ,całując dziewczynę

Jednak nie wiedzieli ,że ktoś im się przygląda ...

Jason

Jason nie miał pojęcia ,co ze sobą zrobić . Percy gdzieś zniknął jak zwykle z Annabeth , Nico poszedł ćwiczyć ,jednak Jason wiedział,że chodzi o Alyss,więc zostawił młodszego brata ciotecznego w spokoju . W koncu postanowił przełamać lęk i zapukał do domku Afrodyty . W drzwiach stanęła Drew,dziewczyna ,która nieraz próbowała z nim flirtować przy każdej nadażającej się okazji . Teraz też zatrzepotała zalotnie rzęsami .

- Och , Jason ,miło ,że wpadłes – zaczęła ,ale przerwała ,kiedy usłyszała za soba głos swojej grupowej :

- Odsuń się ,Drew. – a dziewczyna,chcąc,nie chcąc przesunęła się przed Piper

Jason zawsze zdumiewiało ,jak Piper na niego działała . Teraz też gdy na nią patrzył czuł się zażenowany i zawstydzony . Miała wetknięte orlie pióra w swoje brązowe włosy . Była ubrana w krótkie spodenki i obozową koszulkę. Jason widział dziewczynę tylko raz w sukience ,a  tak dzięki błogosławieństwu Afrodyty . Czasami dziwił się ,jak ona do licha może być jej córką ?

Przemyślenia przerwał mu chłodny głos Piper :

- Czego chcesz? – spytała z rękami założonymi ,patrząc na niego z przymrużonych powiek

- Możemy porozmawiać ? – spytał cicho , a Piper z westchnieniem wyszła z domu i ruszyła bez słowa ,a Jason za nią

Jason przygotowywał się do tej rozmowy przez cały dzień . Dokładnie pamiętał kazde słowo ,które miał zamiar powiedzieć . Chciał ją przeprosić,choć nie łatwo mu to przyszło ,skoro większość zycia mieszkał wśród Rzymian . Już miał zaczął mówić ,kiedy dziewczyna wreszcie się do niego odwrociła .

- O co chodzi ? – spytała patrząc na niego ,a Jason ... zapomniał co chciał powiedzieć . Poprostu stał i patrzył jaka piękna była w tej chwili Piper .

- Ehmm... Jason ? – spytała Piper lekko zaniepokojonym głosem ,ale chlopak przerwał jej ,podbiegając do niej i całując ją długo i namiętnie

Jason sam nie wiedział ,co czynił . Czuł ,jakby nic się nie liczyło . Wreszcie po chwili odsunął się od Piper ,która wyglądała jakby z trudem łapała powietrze .

- Wybacz – powiedział cicho , grzebiąc nogą w piachu ,ale tym razem przerwała mu Piper ,podbiegając do niego i całując go

I Jason był w tym momencie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie .

- Jasonie , przepraszam – wyszeptała Piper ,patrząc mu w oczy

- Nie to ja Cię przepraszam – odparł Jason

- Słyszysz to ? –spytała Piper ,po czym złapała Jasona za rękę i pobiegli na plażę

I  tak zobaczyli Percy wrzucającego Annabeth  do wody i dziewczynę wrzeszczącą na chłopaka . Jason nie chciałby znaleźć się na miejscu Percego ,bowiem zła Annabeth to wielkie kłopoty . Jednak po chwili zobaczył jak przyjaciel jak długi wykłada się na piachu , potykając się o nogę dziewczyny . Potem łapie dziewczynę za rękę i także przewraca dziewczynę. Jason nie wiedział ,o czym rozmawiali ,ale po ich minach musiał być to szczególne miły temat .

- Chodźmy – powiedział do Piper ,całując ją i ciągnąc do pawilonu ,gdzie miala się odbyć narada
4

poniedziałek, 11 maja 2015










Hej , wchodzę na chwilę w przerwie międzylekcyjnej . Mam pare spraw do zakomunikowania :
- niestety nikt nie komentuje I bardzo mało z was tu zagląda :c
- mam tymczasowy ( albo I dłuższy ) zanik weny , więc na rozdział nie liczcie
Zapraszam na razie na wspólnego bloga z recenzjami pod tym adresem : http://recenzje-z-nibylandii.blogspot.com/  Mam nadzieję , że w komentarzach dacie znać , jaką recenzję z mojej strony chcielibyście zobaczyć . :) Wybaczcie , że tak krótko , ale czas goni . xD
6

wtorek, 5 maja 2015















Ok , ok jak już napisałam na moim drugim blogu , mam świetny , wręcz bosko olimpijski humorek , więc kolejny rozdział leci do was . xD Oczywiście nie mogę zapomnieć o dedykacji dla trzech wspaniałych blogerek : Mentrix Hadley , która choc jest niewiele starsza , ale ma podobny gust czytelniczy , jak ja ;) ( ja Cię , Flangan za jakieś 11 dni *-* )  , Eller Zhang-Herondale , świetnej , zwariowanej blogerce , która cóż na razie pisze tylko recenzje , bo skończyła z fanfickami , ale może wkrótce do tego wróci :D I na koniec moja najlepsza I najwierniejsza fanka ( zabijesz mnie za to stwierdzenie , prawda ? xD ) Sapphire eyes , która ma takie same poczucie humoru ( rolniki I te sprawy xD . A właśnie oglądałaś może kiedyś Rolnik szuka żony ? ) I jest naprawdę świetną blogerką , jak z resztą  cała trójka . :) No ale wybaczcie , ale oddaję pokłon mojemu mistrzowi , guru ( Kasiu nie płacz  , ty też jesteś świetna . <3 Olu I Agato wy też :* ) Lady Aleksandrze , która jest obrażalską kopą , ale może przestaje się fochać , kiedy powiem jej , że jest piękna , cudowna I mądra . <3 Ok , koniec gadki pląsatki , do Nowego Yorku marsz ! xD



Rozdział VII

Alyss

Alyss nigdy nie czuła się tak lekko . Śniło jej się , jak lata na miotle , a w oddali widać ten sam zamek ,który śnił jej sie wcześniej . Hogwart , pomyślała z uśmiechem . W końcu poczuła nieprzemożoną chęć otwarcia oczu . Spojrzała po pokoju . Widziała tylko biel,duzo  bieli . Nagle ktoś złapał ją za rękę .

- Alyss ? – spytał cichym  głosem Nico ,patrząc z niepokojem ,  jak  dziewczyna próbuje się podnieść z łóżka

- Gdzie jestem ? – odparła , ciężko opadając na poduszki

Alyss czuła jakby cały świat kręcił się . Była pewna, że gdyby wstała ,skończyło by to się natychmiastowym upadkiem .

- Jesteś w Wielkim Domu – usłyszała koło siebie głos brata

- Percy – powiedziała cicho ,łapiąc brata za rękę

- Co się stało ? – spytała słabym głosem ,patrząc w sufit

-  Spałaś przez tydzień , Pani . – zza kotary wysłoniła się głowa Chejrona

- Twoja moc.. bardzo Cię wymęczyła – dodał

- Już bałem sie ,że będę musiał wezwać ... naszego przyjaciela - centaur nerwowo zadudnił kopytami w sosnową belkę podłogi .

- Nic nie szkodzi Chejronie . I tak będzie musiał tu przybyć . Nie dam rady długo łaczyć obu potęg . – odparła spokojnie Alyss

- Nie, droga Alyss znajdziemy lek,przecież Sna... – zaczął Chejron ,ale Alyss mu przerwała :

- On nie da rady . Nigdy nie szanował mojej prababki . – powiedziała twardo

- Ależ nie odmówi pomocy Dzie... – zaczął znów Chejron,ale przerwał widząc znaczące spojrzenie Alyss

- Miałeś na mysli Dziedziczkę ,prawda Chejronie ? – powiedział cicho głos za nimi

W drzwiach stała Annabeth ,patrząc ze smutkiem to na Chejrona to na Alyss.

- Jak Annabeth ... – zaczął centaur ,ale przerwał sam mówiąc :

- Córka Ateny . Taka podobna do matki . – powiedział uśmiechając się słabo

- Taka jak moja prababka- powiedziała słabo Alyss,śmiejąc się

- Wybacz,ale jej nigdy nie pobiję . Była najbardziej inteligentna z całej czwórki . – powiedziała Annabeth ,kłaniając się nisko Alyss

- Och ,prosze Cię ,Annabeth !  Ja nawet nie mam ćwierci wiedzy,jaką miała ona ! – zawołała Alyss

- Jesli Ci się uda, zrobisz więcej niż ona dała radę w całym życiu – powiedziała cicho Annabeth z łzami w oczach

- Dam radę . Musze dla tego chłopca. – powiedziała twardo Alyss ,zciskając rekę Percego

- Przepraszam ,a teraz musze się ubrać – powiedziała niefrasobliwym tonem ,a Percy ,Nico i Chejron wyszli z domku .

Alyss nie potrzebowała dużo czasu. Pstryknęła palcami i natychmiast była ubrana w nową szarą sukienkę ,równie zwiewną jak wcześniejsza . Na ramieniu zawisł jej srebny łuk ,a u nóg z powrotem pojawiły się lamparty ,a na ramieniu usiadły orły .

- Alyss , możesz mi juz powiedzieć – powiedziała Annabeth z głębi pokoju

Alyss westchnęła . Miała nadzieję,że ta chwila nadejdzie jak najpóźniej . Kiwnęła na starszą dziewczynę władczo i obie usiały za wielkim stołem ,gdzie zazwyczaj Chejron i Pan D. grali w karty .

- Proszę Cię o zachowanie dyskrecji . Nie chciałabym ,żeby zaczęła się panika w Obozie – powiedziała Alyss,a Annabeth na znak zgody kiwnęła głową

I Alyss opowiedziała jej . Ta opowieść była tak niewiarygodna,że nie dało się nie słuchać z uwagą .

      Alyss była półboginką,ale niezwykłą . Była córką samego Posejdona i .... pewnej bardzo potężnej czarodziejki Cassandry Spes . Tak ,czarodziejki . Od długiego czasu na Ziemi byli czarodzieje i czarodziejki . Kiedy Posejdon odkrył  , kim jest matka dziewczynki ,postanowił trzymać ją z dala świata Grecji i opuścił je ,  jak miała 2 lata . Nakazał pilnować Cassandrze ją  przez potworami .  Urodziła się przed II wojną światową ,więc nie obowiązywała zasada Wielkeij Trójki . W wieku 3 lat ,kiedy jej matka zmarła, dziewczynka trafiła do swojej jedynej rodziny ,która traktowała ją jak śmiecia i bali jej nadprzyrodzonych zdolności .  W wieku 11 lat , z domu wuja ,uratował ją Dumbledore , przyszły dyrektor Hogwartu , szkoły magii i czarodziejstwa  . Szybko okazało się ,że Alyss ma nadzwyczajne zdolności ,nawet jak na czarodziejkę czystej krwi . Wkrótce Dumbledore doszedł do prawdy ,ale nigdy jej nie wydał . Dziewczynka szczęśliwie spędziła w szkole 7 lat ,zaprzyjaźniając się z w tamtejszym czasie nauczycielem  , prof. Dumbledorem,który na koniec szkoły wyjawił jej ,że jest ostatnią dziedziczką Ravenclawu ,jedynego domu w Hogwarcie . Jej matka była prapraprapra.... wnuczką samej Roveny Ravenclaw . Alyss zrozumiała,że jest w wielkim niebezpieczeństwie ,więc opuściła szkołę dzień wcześniej przed zakończeniem oficjalnym roku szkolnego . I dobrze,że tak uczyniła ,gdyż owego dnia ,napadnięto na grupkę jej przyjaciół , w jej poszukiwaniu . Dziewczyna w obawie przed prześladowaniami ,uciekła na statku do Stanów Zjednoczonych ,gdzie miała nadzieję znaleźć spokój. Jednak nastapił koniec wojny i Zeus,Hades i Posejdon zaprzysięgli Wielką Przysięgę . Pewnego dnia ,kiedy maszerowała przez Manhattan ,zaatakowały ją potwory ,wysłane  przez Zeusa w poszukiwaniu dzieci Hadesa i Posejdona. Dziewczynie w ostatniej chwili udało się wybudować za pomocą czarów blokadę,dzięki czemu potwory jej nie zraniły . Jednak łacząc swoje moce półboginki i czarodziejki ,Alyss wyczerpała siły i zapadła w osiemdziesięcioletni sen . Kiedy się obudziła , była  znów Manhattanie ,ale jako mała dziewczynka. Poźniej wydarzyły się te wszystkie wydarzenia,o ktorych Annabeth wiedziała wcześniej . W Obozie ,wreszcie wróciła jej pamięć i przypomniala sobie o swoim przyjacielu ,profesorze Dumbledorze . Potem Chejron zobaczył kim ona jest . Że jest potężniejsza od wielu półbogów . I że jest Dziedziczką . I jak najszybciej skontaktowali się z Hogwartem , gdzie dyrektorem jest Dumbledore . Okazało się ,że największe zło świata czarodziejów powstało , czyli Lord Voldemort . Jedną osobą ,która może pokonać to zło, jest teraz szesnastoletni Harry Potter ,który przeżył śmiertelne zaklęcie ,które wystrzelił w niego Lord Voldemort. Chłopak mając rok ,przeżył to ,czego nikt nie dał rady wcześniej ,a zaklęcie odbiło się od niego i uderzyło w Voldemorta , ktłóry musiał ukrywać się przed 13 lat ,aby odzyskać siły . Chłopak nie ma żadnej rodziny . Jego rodzice umarli ,broniąc go . Chroni go teraz tarcza ochronna jego matki,ktora wygaśnie kiedy chłopak skończy 17 lat . Alyss ,jako Dziedziczka ,czyli prapra...wnuczka Roveny może nałożyć na chłopaka ochronę ,żeby wiedział ,jak do niej trafić ,kiedy zwycięży . Bedzie musiała poza tym uchronić swojej prapra...babki dar , diadem Roveny Revenclaw. Poza tym potrzebuje schronienia w Obzoie,bo jej moc jest większa niż ponad osiemdziesiąt lat temu ,więc Voldemort z pewnością będzie chciał to wykorzystać .

Alyss skończyła mówić i wstała . Odwróciła wzrok patrząc ,jak młodsi herosi ćwiczyli walkę na miecze . Jej lamparty mruczały pocieszająco .
Pam . Pam . Pam .
Nie mogę się powstrzymać . Voldzio miłością ! <3
 
3

niedziela, 3 maja 2015











Krótko I na temat . Nowy kawałek rozdziału VI na miłe zakończenie majóweczki . ^-^ Pozdrawiam wszystkich I dziękuję za te prawie 500 wyświetleń ! Jesteście wspaniali . :)





Nico

Orły latały wokół niej. Jej sukienka łopotała na wietrze . Włosy rozwiane śmigał wiatr . Oczy miała utkwione w horyzoncie. Słońce powoli zachodziło . Jej skóra delikatnie lśniła w słońcu . Nico nigdy nie myślał tak o zadnej dziewczynie . Od pierwszej chwili ,gdy ją ujrzał ,czuł ,że nieźle namiesza mu w życiu . Jest odważna,waleczna i najważniejsze nie boi się go ,a wręcz przeciwnie . Czasem to on boi się jej .

 - Hej filozofie – powiedziała do niego , kiedy ocknął się z zamyślenia

- Hej Alyss – powiedział tylko Nico patrząc na przyjaciółkę

- Wytłumaczysz mi o co chodzi z tym wszystkim ? – spytał po chwili wpartrując w taflę oceanu

- Nie moge ,nie mogę . – powiedziała smutno Alyss ,a w jej oczach Nico zobaczył łzy

Nigdy nie miał doświadczenia z dziewczynami . Po śmierci siostry , odalienował się od innych . Ale poczuł ,że teraz powinnien coś zrobić ,więc przysunął się bliżej dziewczyny ,tak że jej nagie, zimne  ramiona dotykały jego .

- Mogę Cię przytulić ? – spytał zawstydzony , patrząc na dziewczynę

- Oj ,Nico ... – powiedziała cicho Alyss, a Nico uznał to za potwierdzenie i przytulił lekko dziewczynę ,a ona schowała głowę i zaczęła cicho płakać . I tak stali przez pewien czas.

Percy

Percy szedł powoli trzymając za rękę Annabeth w kierunku oceanu . Tam zawsze najlepiej mu się myślało . Annabeth pociagnęła go za rękę :

- Percy ,patrz ! – pokazała na dwie postacie stojące na plazy

Percy zauważył ,że pierwsza osoba wygląda identycznie jak .... jego młodsza siostra Alyss ! A drugą osobą był .... Nico di Angelo !

- Zabiję go – powiedział rozeźlony Percy

- Och ,Percy – powiedziała śmiejąc się Annabeth

- Oni są szczęślwi  , spojrz – pokazała znów Annabeth ,kiedy Nico przysunął się bliżej Alyss i przytulił ją

- Czy on przypadkiem nie za duzo sobie pozwala ?! – prawie krzyknął Percy patrząc ze złością na syna Hadesa

- Percy,Percy .... – powiedziała tylko ze śmiechem Annabeth i łapiąc go za rękę

- Chodźmy nie przeszkadzajmy im – dodała

- Odkryłaś o co w tym wszystkim chodzi prawda ? – spytal ponownie Percy kiedy usiedli na pniu drzewa

- Tak . I nie podoba mi się to . Będę musiała porozmawiać z Chejronem – odparła Annabeth patrząc w zaniepokojone oczy chłopaka

- Ale na razie spokojnie . Nic nie grozi Alyss, a przynajmniej teraz. – powiedziała

- Annabeth .... – zaczął Percy ,ale dziewczyna przerwała całując go

- Percy jesteś słodki ,kiedy się martwisz – powiedziała trzymając go za rękę

- Wiesz Annabeth ... ja myślałem .... i ... sądzę ,że ..... – zaczął Percy

- O czym tak myślałeś ? – spytala spokojnie Annabeth

- No wiesz o naszej wspólnej przyszłosci i .... jeśli nie chcesz możemy nie jechać do Nowego Rzymu . Boję się ,jak nas tam przyjmą ,po tym jak Leo rozwalił pół Obozu . Nie chcę narażać Cię na niebezpieczeństwo – wyrzucił w końcu z siebie Percy

- Percy ,posluchaj – zaczęła Ananbeth – nie obchodzą mnie żadne niebezpieczeństwa . Najważniejsze ,że byśmy byli zawsze razem .

- Na zawsze – odparł Percy i pocałował ją

- Tęsniłam za tobą Percy – szepnęła Annabeth wtulając sie w niego

- Kiedy ? – spytał niezbyt mądrze Percy

- Kiedy porwała Cię Hera . Tak sie balam ,że przez te osiem długich miesięcy . – zaczęła mówić ,ale Percy przerwal jej znów całując ja

- Teraz jestesmy razem . Cieszmy się zyciem !  Żyjemy , mam nową siostrę ,która mówi jak nawiedziona,ale zycie jest za krotkie ,żeby się przejmować ! Carpe diem ! – zawołał uradowany Pery ,przytulając dziewczynę

- Chodź odwiedzimy moją matkę – powiedział Percy podając rękę Annabeth

- Czy mam zawołać Guido ? – spytała Annabeth ze śmiechem i gwizdnęla ,a przy nich pojawiły się dwa pegazy . Jeden czarny , o imieniu Mroczny ,który należał do Percego i drugi ,który był owym Guido . Percy i Ananbeth wsiedli na konie i polecieli w kierunku Manhattanu .

Alyss

Alyss była przeszczęśliwa . Ten głupek w koncu coś zrozumiał ! – pomyslała ,patrząc na tyl głowy Nica . Stali tak przytuleni do siebie ,ale w końcu poczuła ,że zapomniała o czymś .

- Cholera ,zapomniałam ! – wrzasnęła ,a jej lamparty ,które rozbiegły się po Obozie ,natychmiast przybiegły na dźwięk jej głosu .

- To Dziedziczka może klnąć ? – udawał zdziwionego i oburzonego Nico

- Nie,ale może zrobić to – zawołała Alyss  i popchnęła chłopaka do wody

- Ej .. ! – zawołał ,chlapiąc na nia wodą

- Stop ! Stop ! – zawołała w końcu Alyss ,kiedy oboje byli cali mokrzy

- Sorka – powiedział Nico ,śmiejąc sie i odgarniając włosy z twarzy

Chwila , Nico się śmial ?! Alyss przytkało na chwilę. Nico miał dość uroczy śmiech, pomyślała ,drapiając swojego lamparta za uszami .

- Nico ,przepraszam Cię,ale muszę jeszcze coś zrobić – powiedziała ze smutkiem ,patrząc na przyjaciela

- Nie ma sprawy – Nico wyszedł z wody i oboje ruszyli w kierunku domku Posejdona

Droga dziwnie była krotka . Alyss nie zdążyła mu powiedzieć nawet połowy tego co chciała , kiedy stanęli przed domkiem . Oboje stali dziwnie się sobie przyglądając .

- No to dobranoc – powiedziała w końcu Alyss ,chcąc wejść do domku ,kiedy odwróciła się i poczuła czyjeś ciepłe usta na swoich . Nico,pomyślała szczęśliwa,całując chłopaka,kiedy przerwał im wściekły głos :

- Nico di Angelo do cholery wyjaśnij mi to wszystko i to zaraz ! – wrzasnął Percy ,a koło niego stała Annabeth śmiejąc się

Lecz Nico nie przejmując się krzykami Percego , zeskoczył przez barierkę ze schodow ,po czym pobiegł szybko do domku Hadesa ,a Percy za nim .

- Percy ,zostaw go ! – krzyknęła ze śmiechem Annabeth ,patrząc z uśmiechem na Alyss,która zarumieniła się i weszła do domku

O Bogowie,o Bogowie ,pomyslała . Pocałował mnie ! – odezwał się szczęśliwy głosik w jej głowie. Zaczęła tańczyć po pokoju . Jej orły zataczały kręgi nad jej głową ,ale ona się nie przejmowała . Nagle przypomniala sobie o swoim zadaniu ,więc szybko usiadła na łóżku ,grzebiąc w plecaku ,w poszukiwaniu pióra i pergaminu . Do domku wszedł wściekły Percy ,a za nim wciąż śmiejąc się Annabeth .

- Alyss co to ma znaczyć ?! – krzyknął już na progu ,a dziewczyna spokojnie dalej przeszukiwała plecak ,aż w końcu zniechęcona kiwnęła na jednego lamparta ,a on bez mowienia pobiegł po potrzebne rzeczy . Wtedy w końcu Alyss spojrzała na brata i jego dziewczynę

- Słycham ? O czym tam Percy mamrotałeś ? – powiedziała słodkim głosem,próbując wyprowadzić brata z rownowagi

- Co ??! O czym ja mówię ?! Przed chwilą całowałaś się z Nico di Angelo ! Przed naszym domkiem ! – wykrzyknął Percy wściekły bardziej niż wcześniej

- Och , o to chodzi . – powiedziała ze śmiechem Alyss ,patrząc jak jej brat robi się coraz bardziej czerwony

- Wytłumacz się ! – krzyknął znów Percy  , patrząc rozeźlony na siostrę

- No co ? Poprostu mnie pocałował . Coś w tym dziwnego ? – powiedziała niewinnym ,słodkiem głosem , denerwując   jeszcze bardziej Percego

- Coś w tym dziwnego?! – krzyknął Percy rowścieczony do granic mozliwości

- Percy uspokój się – powiedziała ze śmiechem Annabeth ,trzymając chłopaka za ramię

- Mam się uspokoić ?!  Przed chwilą moja siostra ściskała się z synem Hadesa ! Nie mogę się uspokoić ! – wrzasnął Percy

- Mam prawo robić co chcę . – teraz to Alyss zaczęła się denerwować

- Jesteście za mlodzi ! – krzyknął Percy ,a Alyss pokręciła głową ze smiechem :

- Bracie ,gdybyś wiedział ile mam lat ,to byś sie zdziwił ... – przerwala kiedy zobaczyła u swoich nóg lamparta z kawałkiem pergaminu i piórem w pysku

- Dziekuję – powiedziała do lamparta i pogłaskała go

Alyss spokojnie usiadła przy biurku ,nie zwracając uwagi na wściekłego brata .

- Siadaj Annabeth – powiedziała wskazując dziewczynie łóżko ,a sama nie przerywała pracy

- Z miłą chęcią – odparła Ananbeth siadając i patrząc ze śmiechem na swojego chłopaka,który przeżywał wewnetrzne rozterki

Alyss wreszcie skończyła pisać . Zadowolona jeszcze raz spojrzała na treści listow :

Droga Hermiono !

Wiedziałam ,że Harry dobrze wybrał przyjaciół. Jesteś niezwykle bystra . Odegrasz ważną rolę . Pamiętaj ,że nie tylko czysta krew warunkuje dobrego czarodzieja. Jesteś nadzieją , płomykiem ,który musi zapalić świecę ,którą symbolizuje Harry . Jesteś mu potrzebna , Hermiono . Ma na świecie tylko Ciebie, rodzinę Weasleyów , Dumbledora ... i oczywiście mnie . Nie znacie mnie ,w takiej postaci ,w jakiej teraz jestem . Pamiętasz może Rovenę  Revenclaw ? Pomyśl chwilę ,dlaczego Ci o niej wspominam . Hogwart to mój dom i choć mnie nie znacie ,ja was znam bardzo dobrze . Przekaż wyrazy wspólczucia Harremu . Wiem ,jak  to jest byc samym na świecie. Ale niech pamięta,że kiedy spojrzy na każdego orła ,który będzie przylatywał do Dumbledora , to jestem ja . To moi przyjaciele noszą wam wiadomości .

Z chęcią wyjaśniłam bym Ci wszystko w liście,gdyby nie strach przed Voldemortem . Tak, Hermiono bądźmy jak Dumbledore i nie bójmy się wymawiac tego imienia . Chociaż lepiej nie . Imiona mają wielką moc ,zapomiętaj to Hermiono .

Z pozdrowieniami ,

Alyss , przyjaciółka Dumbledora

Ps . Prosze nie pokazuj nikomu listu ,nawet Harremu albo zwłaszcza jemu . Jesli masz watpliwości idź do profesora Dumbledora i pokaż mu ten list i pieczęć . Proszę Cię abyś była sama w pokoju wspólnym Gryffindoru o pierwszej w nocy przy kominku 30 września . Postaram się z Tobą wtedy porozmawiać

Drogi Dumledorze  ,

Zasmuciła mnie twoja wiadomość o śmierci Syriusza. Był naprawdę wspanialym człowiekiem . Chciałabym być na jego pogrzebie ,ale nie dam rady . Mam mnostwo pracy . Łączenie dwóch mocy wykańcza mnie . Bardzo bym chciała ,abyś kiedyś odwiedził mnie i Chejrona . Czuję ,że niedługo będę potrzebowała twojej pomocy . Przekaż pozdrowienia dla Firenza . Naprawdę to okropne,że wygonili go z Zakazanego Lasu ! Powiedz mu ,że zawsze może przylecieć do nas . Zawsze mamy dla niego miejsce .

Muszę kończyć , bo obowiązki córki Posejdona wołają . Powodzenia,przyjacielu .

Twoja Alyss

Nagle przez otwarte okno wleciała ta sama sowa śniezna ,która usiadła na biurku Alyss .

- Witaj Hedwigo – powiedziała cicho dziewczyna głaszcząc ptaka ,a on żartobliwie dziabnął ją w palec

Alyss wzięła i zapieczętowąła koperty . Potem przywiązała jedną do nóżki sowy .

- Daj to Hermionie,kiedy będzie sama . Rozumiesz ? – powiedziała do ptaka , a on szybko wyleciał przez okno

- Świetnie – powiedziała sama do siebie ,po czym odlożyła drugi list do szuflady

- Nie będę was przemęczać – powiedziała cicho ,głaszcząc swoje orły

W końcu ciszę przerwal Percy :

- Alyss wytłumacz mi co robiłaś z Nico di Angelo przed naszym domkiem – powiedział Percy starając brzmieć spokojnie

- No przecież sam widziałeś . – powiedziała udając zdziwioną Alyss

- No tak ,ale wytłumacz mi proszę .... czemu calowałaś się z nim ?! – ostatnie słowa Percy wykrzyczał

- Boże ,Percy mam Ci się tłumaczyć dlaczego Nico mnie pocałował ?! – teraz to Alyss ponosiły nerwy

- Alyss ... – zaczął Percy i podszedł do siostry ,ale zwierzęta ,które wcześniej siedziały cicho , teraz wyczuły poddenerwowanie właścicielki ,więc zaczęły warczeć , a orły łopocząc gniewnie skrzydłami

- Ignis , Aeris przestańcie ! – powiedziała stanowczym głos Alyss , a ptaki przestały bić skrzydłami

- Percy ,zostawmy ten  temat  na później – powiedziała zmęczonym głosem Alyss i opadła na łóżko

Nawet nie zauważyła ,kiedy zasnęła .
Ps. Przepraszam za błędy , ale niestety jestem leniwą kopą I nie chce mi się poprawiać . xD
Pps. Wybaczcie , ale musiałam to wstawić , bo jest zbyt piękne , aby niektórzy tego nie widzieli . :')
 
3
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.